Cześć! Niedawno czytałam świetną książkę opowiadającą o trawieniu jakie przebiega w naszym organizmie i różnych historiach z tym związanych. Pisałam o niej w innym poście tu: „Historia wewnętrzna” Giulia Enders. Polecałam ją Wam ze względu na to jak lekka, zabawnie, prosto i wciągając są w niej opisane poszczególne procesy zachodzące wewnątrz nas. Niedawno trafiłam na kolejną książkę poruszającą podobny temat: „Dobre bakterie” Robynne Chutkan. Tym razem jest to książka poświęcona jedynie bakteriom mieszkający wewnątrz i na zewnątrz naszego organizmu. Książka nie ma już tak humorystycznego charakteru (w porównaniu z „Historią wewnętrzną), niemniej jednak czyta ją się przyjemnie (nie jest napisana trudnym naukowym językiem) i zwiera wiele bardzo ciekawych informacji dotyczących bakterii.
Dobre czy złe bakterie?
Autorka Robynne Chutkan jest lekarzem (gastroenterologiem) i w książce opisuje swoją zmianę sposobu myślenia dotycząca bakterii, brania antybiotyków, czystości i higieny. Jako lekarz początkowo bardzo mocno wierzyła w zbawczą moc antybiotyków i nie widziała żadnych innych alternatyw leczenia przeziębień i innych schorzeń. Jednak po doświadczeniach z własnymi problemami zdrowotnymi oraz z problemami zdrowotnymi jakie miała jej córka, oraz po doświadczeniach związanych z leczeniem swoich pacjentów zaczęła dochodzić do wniosku, że antybiotyki i całkowita eliminacja bakterii z życia człowieka nie wychodzi mu na zdrowie. Zaczęła zgłębiać temat mikrobów i obecnie zachęca i propaguje dbanie o swój bogaty wewnętrzny świat mikroflory bakteryjnej.
O książce „Dobre bakterie” na filmie
Poniżej możecie obejrzeć film, w którym opowiadam o książce „Dobre bakterie” Robbynne Chutkan oraz o książce „Historia wewnętrzna” Giuli Enders. Która z tych książek jest lepsze? Moim zdaniem obydwie są genialne i bardzo ciekawe. Obydwie krążą mniej więcej wokół tego samego tematu, jednak każda z nich mówi o trawieniu i bakteriach w całkowicie inny sposób. Te dwie książki wzajemnie się uzupełniają.
Częste mycie skraca życie!
Fascynujące i jednocześnie dość zdumiewające są niektóre stwierdzenia autorki mówiące o higienie człowieka. Stwierdza ona, że ludzie zdecydowanie za często się myją używają zbyt inwazyjnych środków, a to wcale nie pomaga w zachowaniu zdrowego wyglądu skóry bez żadnych niedoskonałości. Niejednokrotnie pisze o tym, żeby żyć brudniej. Rzadziej się myć, zrezygnować z antyperspirantów, częściej wychodzić z domu i wystawiać się na ekspozycję różnego rodzaju drobnoustrojów (uprawianie ogródka i grzebanie w ziemi to świetny sposób na urozmaicenie swojej flory bakteryjnej na skórze). Żyjemy w zbyt sterylnych warunkach, nasza skóra też staje się wyjałowiona, używamy zbyt dużo różnego rodzaju detergentów, środków czyszczących i myjących. Dlaczego to jest złe? Przecież wpaja nam się zasady higieny od maleńkości, a tu nagle okazuje się, że nasi rodzice zabraniający nam brudzenia się i nakazujący częste mycie rąk nie mieli racji? Straszyli nas różnymi niewidocznymi strasznymi potworami, które wnikną w nasze ciało i stworzą w nim ogromne spustoszenie jeśli nie umyjemy rąk przed obiadem. I co, to jest nie prawda? Pisałam już w poście mówiącym o książce „Historia wewnętrzna”, w której temat higieny także był poruszany i tam autorka wspominała o tym, że są też dobre bakterie i nie warto wyjaławiać siebie i swojego otoczenia. W „Dobrych bakteriach” nacisk na zaprzestanie używania detergentów jest jeszcze większy. Jest tam wszystko dość szczegółowo wyjaśnione. Wspomnę tylko, że jeśli dwa razy dziennie myjesz twarz silnym środkiem czyszczącym, który ma zlikwidować wszelkie zanieczyszczenia („usunąć to czego nie widać gołym okiem”) to poza patogennymi bakteriami usuwasz też całą masę bakterii, które są dla nas pożyteczne i nie robią nam krzywdy. Na skórze powstaje wolna przestrzeń, która może być zasiedlona przez inne, już nie tak korzystnie działające bakterie. A to, że bakterie znajdują się na skórze jest rzeczą normalną i fizjologicznie prawidłową. Jeśli więc powstaje na skórze wolne od bakterii miejsce prędzej czy później namnożą się tam jakieś bakterie i zdecydowanie lepiej dla nas gdy będą to bakterie dla nas dobre. Jednak nie masz pojęcia jakie bakterie na niej się osiedlą, w pustym na skórze miejscu mogą namnożyć się także niekorzystne bakterie. Dodatkowo częste mycie skóry usuwa z niej warstwę tłuszczową, która pełnie funkcje ochronne. Wiem, że temat trądziku jest dość skomplikowany i rzadsze mycie nie zawsze rozwiąże ten problem. Autorka „Dobrych bakterii” też o tym wie, więc jeśli macie z nim problem, to w tej książce znajdziecie wiele informacji, które mogą Wam pomóc w uporaniu się z rożnymi niechcianymi zmianami skórnymi.
Coś do czego ja sama nie jestem w stanie się przekonać i do czego nie mogę się dostosować, to całkowite zrezygnowanie z antyperspirantów, co także poleca Robynne Chutkan. Uważa ona, że człowiek nie ma być całkowicie bezwonny i może pozwolić sobie na to by pachnieć „naturalnie” nie koniecznie fiołkami. Opisuje tam dokładnie jakie są rodzaje gruczołów potowych, po co one są i co zrobić aby zapach potu był mniej intensywny bez użycia dezodorantu. Ciekawe jest np. to, że podobno są szczepy bakterii, które rozkładają pot na bezwonne substancje (tak na marginesie, na charakterystyczny zapach potu wpływają bakterie, żyjące pod naszymi pachami) i są pomysły na to aby wprowadzić takie pojemniczki z bakteriami do sklepów i zamiast smarować się syntetycznym środkiem, będzie można posmarować (lub popsikać) się pod pachami bakteriami, które uchronią nas przed „przykrym” zapachem.
Dlaczego antybiotyki szkodzą?
Ciekawym tematem poruszanym w książce, którym moim zdaniem trzeba propagować, jest nadużywanie w dzisiejszych czasach antybiotyków. W książce znajdziecie szczegółowe informacje na temat tego, dlaczego nie warto na co dzień stosować antybiotyków i leczyć się nimi przy byle katarze. Antybiotyki powodują ogromne spustoszenie w naszym organizmie jeśli chodzi o bakterie jelitowe. Oczywiście w książce jest też szczegółowo opisane to po co są nam te bakterie wewnątrz nas potrzebne, naprawdę nie jesteśmy w stanie bez nich przeżyć. Podzielam zdanie autorki i podobnie jak ona uważam, że antybiotyki powinno się brać w ostateczności i że można wyleczyć się z przeziębienia bez zażywania antybiotyków. Po pierwsze trzeba dać sobie pozwolenie na chorowanie i w przypadku kiepskiego samopoczucia po prostu pochorować. Ja od wielu lat stosuję pomysł na wyleczenie się z przeziębień bardzo podobny do tego polecanego w tej książce. Gdy zdarzy mi się być naprawdę chorą (a zdarza mi się to naprawdę bardzo rzadko) po prostu kładę się do łóżka i choruję – czyli nie robię nic i pozwalam na to aby mój układ odpornościowy działał. Tak mamy zdolności samoleczenia i nie jest to żadne cud, po prostu czysta fizjologia. W czasie choroby trzeba pić dużo płynów (wody + ewentualnie herbatki ziołowe), zrezygnować ze spożywania cukrów, jeść dużo warzyw i owoców. Gdy naprawdę jestem bardzo chora to stosuję olejek z oregano, czosnek, imbir i płuczę gardło roztworem soli (po prostu 1/3 szklanki ciepłej wody + 1 łyżeczka soli, tak niesmaczne to jest ale w moim przypadku bardzo skuteczne). Oczywiście każdy organizm jest inny i każde przeziębienie jest inne więc to co mi pomaga nie musi być aż tak skuteczne u Was. Jednak warto pamiętać o tym, że zażywanie antybiotyków może pomóc na krótką metę, ale tak naprawdę osłabia nasz układ odpornościowy. W „Dobrych bakteriach” znajdziecie cały rozdział o tym jak chorować naturalnie i jak rozmawiać z lekarzem, który przepisuje antybiotyk.
O czym jeszcze jest książka „Dobre bakterie” Robynne Chutkan?
W książce znajdziecie też rozdział poświęcony temu jak rodzić dziecko zgodnie z zamiarami natury, ponieważ to właśnie podczas porodu naturalnego zachodzi najważniejszy proces mający duży wpływ na nasze dalsze dorosłe życie. Podczas porodu pierwszy raz dziecko ma kontakt z florą bakteryjną i jest to naprawdę istotny i kluczowy moment. W”Dobrych bakteriach” znajdziecie też przepisy na domowe, naturalne kosmetyki do ciała nieszkodliwe dla bakterii, są tam także przepisy na dania z udziałem produktów, które lubią nasze bakterie. Dowiecie się jak wybrać probiotyki, jak i kiedy je stosować. Jest też rozdział poświęcony transplantacji kału.
Książka „Dobre bakterie” Robynne Chutkan to świetne uzupełnienie tematów poruszanych w „Historii wewnętrznej” Giuli Enders. Nie jest może tak zabawna i nie parskałam podczas jej czytania śmiechem, ale jest naprawdę wciągająca i ciekawa. Polecam Wam ją gorąco, zwłaszcza osobą cierpiącym na różnego rodzaju problemy z przewodem pokarmowym i problemy skórne. Ale tak naprawdę myślę, że każdy powinien ją przeczytać.