Kiedyś nie przepadałam za listopadem i miesiącami w których jest zimno, ale poszłam po rozum do głowy i zdecydowałam, że nie będę się przejmować czymś na co nie mam absolutnie wpływu. A na warunki atmosferyczne panujące na zewnątrz nie jestem w stanie nic poradzić, dlatego od dobrych kilku lat nie przejmuję się pogodą (choć nie powiem, czasem utrudnia mi ona pracę i muszę przez nią przekładać plenery ślubne itp. ale aktualnie nie jest to dla mnie powód do rwania włosów z głowy tylko do opanowywania cennej życiowej umiejętności jaką jest elastyczności 🙂 ). Deszczowa, wietrzna, a czasem śnieżna pogoda za oknem sprzyjała czytaniu i gotowaniu, ale w sumie w listopadzie było też kilka zadziwiając ciepłych i słonecznych dni, które wpływały korzystnie na dalszym i bliższym podróże, wybrałam się na przykład na Śnieżkę, opis trasy znajdziecie tu .
Moja „Warzywna” miłość
Listopad do dla mnie miesiąc inspiracji kulinarnych, które czerpałam z książki „Warzywo” Dominiki Wójciak. Po prostu zakochałam się w tej książce kucharskiej i przetestowałam już jakieś 20 przepisów. Uważam, że są genialne! Dosłownie każde danie jakie do tej pory gotowałam z „Warzywa” smakowało mi bardzo i byłam zachwycona prostotą przygotowania. Przepisy i ogólnie cała książka idealnie wpasowały się w mój gust. Książka wygląda ładnie (no może małym minusem jest jej okłada, która jakoś do mnie nie przemawia), każdy przepis został sfotografowany, a ja uwielbiam książki z pięknymi zdjęciami kulinarnymi więc wizualnie książką jestem zachwycona. Co więcej, zdjęcia potraw i przepisy zachęcają mnie do gotowania. Naprawdę chcę ugotować z tej książki wszystko! Przepisy są raczej proste i szybkie w przygotowaniu, składniki są łatwo dostępne i co więcej połączenia składników w daniach są dla mnie bardzo zaskakujące (lubię takie „dziwne przepisy”i nowe kombinacje znanych składników). Więcej o książce na filmie poniżej i we wpisie tu: „Warzywo”
Kilka przepisów z tej książki znalazło się już na tym blogu kulinarnym.Polecam Wam zwłaszcza przepis na chrupiącą pieczoną ciecierzycę – te kuleczki idealnie nadają się do wszelakich zup typu krem i świetnie zastępują popularne grzanki do zup lub groszek ptysiowy. Kolejny przepis z „Warzywa” to ciasto z płatkami owsianymi, dynią i musem bananowym – jest przepyszne, ja na pewno włączę je do swojego zestawu najlepszych przepisów i nie raz je jeszcze przygotuję. Oczywiście nie trzymam się sztywno przepisów więc w moje wersje nie są wiernym oddaniem oryginalnych przepisów z książek kucharskich tylko luźną wariacją na ich temat 🙂 . Czasem bardziej, czasem mniej są wierne oryginałowi.
„Zarządzanie codziennością”
Kolejną książką, którą Wam gorąco polecam i odbiega nieco od kulinarnych tematów to: „Zarządzanie codziennością” pod redakcją Jocelyn Glei. Książkę polecała na swoim kanale Ewelina (swoją drogą kanał Eweliny Mierzwińskej na TouTube też Wam polecam, bo wiele ciekawych i wartościowych informacji tam znajdziecie zwłaszcza jeśli chodzi o książki i temat rozwoju osobistego).
Nie wiem jak Wy, ale je bardzo dużo pracuję przed komputerem. Obrabiam zdjęcia i montuję filmy dla swoich klientów, a w wolnych chwilach montuję filmy i obrabiam zdjęcia na bloga i kanał na YouTube :). Poza tym korzystam z różnych portali społecznościowych oraz poczty elektronicznej w celach biznesowych i rozrywkowych. Trochę mnie te różne zajęcia komputerowo – internetowe zaczęły przytłaczać. Podczas pracy na komputerze cały czas miałam otwarte okna z mailem, Facebookiem itp. Co chwilę dostawałam jakieś powiadomienia i wiadomości, na które jak mi się wydawało muszę odpowiedzieć jak najszybciej. Z ekranu monitora cały czas bombardował mnie informacje, z których część do niczego nie jest mi potrzebne, a zajmuje mój czas i uwagę. Te wszystkie rozpraszacze odciągały mnie od pracy i powodował, że spędzam zdecydowanie więcej czasu przed ekranem monitora niż to było konieczne. „Zarządzanie codzienność” uświadomiło mi, że to nie tylko mój problem, ma go większość ludzi posiadających stały dostęp do internetu. Książka ta podpowiedziała też jak sobie poradzić z natłokiem informacji w internecie i jak zaplanować swój dzień pod kontem korzystania z narzędzi internetowych tak aby pracować bardziej wydajnie. Uważam, że internet to genialne narzędzie, które służy rozwojowi, ale jego niekontrolowane i nieświadome używanie niesie ze sobą także pewne zagrożenia i utrudnienia (podobne zdanie mają tez autorzy książki). Wprowadziłam kilka prostych rad dotyczących korzystania z internetu i komputera zawartych w tej książce i naprawdę odczułam dużą poprawę wydajności w pracy. Nie zaczynam już np. dnia pracy od sprawdzenia poczty i odpowiadania na maila (choć czasem nadal trudno mi się powstrzymać przed zrobieniem tego, w książce są opisane mechanizmy takiego postępowania i jest wyjaśnione dlaczego tak się dzieje). Poranek staram się poświęcać na najbardziej wymagające zadania i wykorzystuję czas, w którym mam najwięcej energii i zapału na realizację zadań nie związanych z Gmailem. Odpowiadanie na maile i korespondencja z klientami jest ważna. Jednak zaczynanie dnia od sprawdzanie maila powodowało, że odwlekałam w czasie wykonywania bardziej wymagających zadań i takie odwlekanie kończyło się przekładaniem pewnych spraw na dzień następny. Następnego ranka znowu zaczynałam od sprawdzania maila, odkładałam inne rzeczy i to generalnie dobrze się nie kończyło.
Aktualnie mamy nieograniczony dostęp do wiedzy i informacji i mnie osobiście to trochę męczyło. Jeśli chcecie zapanować nad docierającym do was codziennie informacyjnym chaosem, stać się bardziej wydajni i produktywni w pracy, jeśli chcecie optymalnie wykorzystywać narzędzia internetowe i nie chcecie czuć się przytłoczeni to „Zarządzanie codziennością” będzie dla was świetną lekturą. W książce znajdziecie 5 rozdziałów, w każdym rozdziale znajdują się krótkie felietony opracowane przez różne osoby zajmujące się na co dzień pracą twórczą i poskromiły narzędzia wirtualne oraz wykorzystują je na swoją korzyść. Dzielą się one w książce swoimi doświadczeniami dotyczącymi codziennej rutyny pracy, sposobu korzystania z narzędzi internetowych i zwiększenia koncentracji w świecie chaosu informacyjnego. Książka naprawdę warta przeczytania!
Serial „ryjący beret”
Z wspomnianą wyżej książką tematycznie łączy się serial, który oglądałam w tym miesiącu i który wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. „Black Mirror” „ryje beret” i to nieźle. Każdy odcinek tego serialu to zupełnie inna historia i każdy odcinek istniejąca samodzielnie, w żaden sposób fabuły odcinków nie łączą się ze sobą. Jednak jest coś co te odcinki spaja. Elementem wspólnym dla wszystkich odcinków tego serialu jest temat nowych technologii, ich rozwoju i wpływu jaki wywierają na społeczeństwo. Ten wpływ jak łatwo się domyślić ma negatywne konsekwencje. Jest to serial science fiction ale myślę, że niebawem będzie można ten serial nazwać obyczajowym, bo postęp technologiczny może w niedalekiej przyszłości doprowadzić do tego, że nasze życie będzie wyglądało tak jak życie bohaterów tych opowieści. Właściwie to historia z pierwszego odcina pierwszej serii mogła by się wydarzyć naprawdę. Nie będę Wam zdradzać szczegółów o co w tym serialu chodzi, jeśli jesteście ciekawi obejrzyjcie go samodzielnie. Aczkolwiek uprzedzam nie jest to serial łatwy, lekki i przyjemny.
Najpiękniejsze inspiracje ślubne
Na koncie chcę Wam jeszcze pokazać książkę, której nie mogę przestać oglądać. Od dwóch tygodni codziennie ją przeglądam i podziwiam piękne zdjęcia. Ta inspirację jest dla wszystkich, którzy planują ślub. Książka „Bridelle Style” to piękny album z mnóstwem inspiracji na dekoracje i aranżacje ślubne. Więcej na temat tej książki pisałam na drugim blogu tu.
Plany na grudzień
Pod koniec listopada oddałam ostatnie zdjęcia i filmy ślubne dla swoich klientów więc w grudniu planuję sobie trochę odpocząć od pracy przy komputerze (oczywiście plany planami, a jak będzie w rzeczywistości to czas pokaże, gdyby ktoś planował jakąś przed świąteczną sesję zdjęciową to oczywiście się polecam 🙂 ) Oczywiście w grudniu są święta Bożego Narodzenia i planuję podzielić się z Wami na blogu kilkoma przepisami świątecznymi. Dziś odebrałam też przesyłkę z pięknymi książkami kucharskimi i już nie mogę się doczekać jak będę testować przepisy (na pewno na blogu pojawią się recenzje). No i oczywiście aktualnie trwa BookAThon – czyli maraton czytelniczy, więc kończę i zabieram się do czytania „Chłopów” zgodnie z przypadającym na dzisiejszy dzień wyzwaniem: „przeczytaj lekturę szkolną, której nie czytałeś”. Więcej o tej czytelniczej akcji tu