Droga do minimalizmu
Początkowo z konieczności, aktualnie z wyboru jestem minimalistką. Nie widzę potrzeby kupowania i gromadzenia przedmiotów i rzadko chodzę na zakupy. Co nie znaczy wcale, że nie wydaję pieniędzy i w ogóle nic nie kupuję. Ale wydaje mi się, że spędzam mniej czasu na zakupach niż przeciętny Polak. Duży wpływ na to miał fakt, że dobrych kilka lat temu pracowałam w sklepie w centrum handlowym i to doświadczenie skutecznie wyleczyło mnie ze spędzania wolnego czasu na zakupach w centrach handlowych. Skoro bowiem 12 godzin przebywałam w sklepie (przy sztucznym oświetleniu bez dostępu do światła dziennego i świeżego powietrza) to w wolne dni wolałam zrobić coś bardziej wartościowego i ciekawszego niż wizyty w sklepach i tak już mi zostało. Rozrywka, relaks i spędzanie wolnego czasu totalnie nie wiążą się dla mnie z wizytą w centrum handlowym (a wiem, że dla wielu osób zakupy stanowią jedyną rozrywkę w życiu).
Kolejną rzeczą która sprawiła, że coraz modniejszy konsumpcyjny styl życie nie jest mi bliski jest to, że mieszkam w naprawdę małych przestrzeniach i zanim coś kupię to pięć razy zastanawiam się nad tym, czy naprawdę dana rzecz jest mi potrzebna i czy będę z niej korzystać. Nie mam bowiem miejsca na składowanie przedmiotów z których korzysta się okazjonalnie lub po kupieniu w ogóle się nie korzysta. Składowanie i przechowywanie przedmiotów wymaga przestrzeni i generuje dodatkowe koszty, no bo w końcu potrzebna jest nowa szafka na buty (bo w starej już się nic nie mieści) czy dodatkowa półka na nowe książki. Poza tym kupowanie przedmiotów których i tak się nie używa jest ja dla mnie bez sensu, po co mam wydawać zarabiane pieniądze na rzeczy, które tak naprawdę do niczego nie są mi potrzebne. Nie mam potrzeby posiadania i gromadzenia dóbr. Staram się mieć tylko najpotrzebniejsze rzeczy, choć i tak jest ich całkiem sporo i czasem nawet mi jest się ciężko oprzeć pokusie kupienia czegoś co mi wpadnie w oko. No bo to coś jest takie ładne, takie fajne, takie tanie no i w promocji :).
Jeszcze bardziej krytycznym okiem na to co kupuje i dlaczego to kupuję zaczęłam patrzeć po przeczytaniu kilku książek, które poruszały tematykę racjonalnego kupowania dóbr i ogólnie umiaru w życiu. Po przeczytaniu „Slow Fashion” (o książce pisałam tu). Gruntownie przejrzałam swoją szafę z ubraniami, pozbyłam się tego co nie potrzebne i postanowiłam nie kupować ubrań dlatego, że są w promocji. Po przeczytaniu książki „Jaglany detoks” przyjrzałam się dokładnie swoim nawykom żywieniowym i bardzo mocno ograniczyłam spożywanie tego co nie jest mi do życia potrzebne (przede wszystkim cukru – tak może dla niektórych to będzie nowość i odkrycie – cukier nie jest potrzebny do życia). A po przeczytaniu książki Leo Babauty „Książeczka Minimalisty”, doszłam do wniosku, że od bardzo dawna prowadzę mniej lub bardziej minimalistyczny styl życia (na temat którego rozpisuje się coraz więcej autorów i który staje się coraz na czasie).
Mniej znaczy więcej
Dla każdego zasady minimalizmu są inne, bo pamiętajcie, że wasze życie jest inne i niepowtarzalne i sami musicie się dowiedzieć co jest dla Was dobre i co w Waszym przypadku działa. Minimalizm to nie religia i nie ma jakiś ściśle określanych zasad, których musisz przestrzegać aby wejść do nieba. To styl życia, którego ogólną ideą jest umiar i zastanawianie się czy aby na pewno ta rzecz jest ci niezbędna do życia. Mając w pewnych obszarach życia mniej w innych otrzymujecie więcej. Na przykład gdy macie mniej obowiązków zyskujecie więcej czasu dla siebie i waszych bliskich. Mając mniej mebli zyskujecie więcej przestrzeni w mieszkaniu, mając mniej przedmiotów możesz łatwiej utrzymać porządek, bałagan bierze się właśnie z nadmiaru przedmiotów, które trudno jest przechowywać, które nie mają swojego stałego miejsca i które w zbyt dużej ilości wprowadzają chaos w przestrzeń. Więc rezygnując z rzeczy zbytecznych i nie potrzebnych zyskujecie miejsce w swoim życiu na to co jest naprawdę ważne i wartościowe. Zaznaczam tu, że każdy człowiek ma własny system wartości i przekonań i każdy sam wie co jest dla niego ważne i niezbędne. Uwaga, to co jest ważne dla mnie nie musi być dla ważne dla Ciebie! Więc jeśli chcesz zacząć wprowadzać minimalistyczne idee do swojego życia zastanów się nad systemem swoich wartości. Poza tym system wartości i przekonania są zmienne i nie należy się do nich zbytnio przywiązywać, trzeba je więc od czasu do czasu uaktualniać i sprawdzać czy to co było dla nas ważne jakiś czas temu nadal takie jest. Więc zastanów się teraz co ci daje prawdziwe szczęście?
Przeprowadzajac się do nowego mieszkania, również pozbyłam się wielu rzeczy, które były – ale nie koniecznie w użyciu. Teraz otaczam się samymi niezbędnikami i o wiele lepiej się czuję, nie przytłoczona.
Ja bardzo często się przeprowadzam i wiem, że w ciągu 2-3 lat potrafi nagromadzić się kilka sporych worków, rzeczy tzw. „przydasi”, których się nie wyrzucam tylko gdzieś upycham w szafkach, bo może kiedyś się przydadzą 🙂 Mimo, że naprawdę staram się nie gromadzić zbędnych przedmiotów to i tak coś tam zawsze niepotrzebnego gdzieś zalega. Wiem doskonale, że w domach, w których domownicy prowadzą bardziej osiadły tryb życia (mieszkają w tym samym mieszkaniu przez kilkanaście lat) ilość takich przedmiotów z których się niekorzystna, a które zabierają miejsce i przestrzeń jest ogromna.
Tyle osób zachwala książkę „Slow Fashion”, że jestem na siebie zła, że ją mam i jeszcze nie przeczytałam. Muszę to w miarę szybko nadrobić 😉 Ostatnio też robiłam porządek w ciuchach. Niektóre oddałam, bo przestałam się łudzić, że schudnę do takiego rozmiaru. Niektóre czekają na ten moment zapewne. Staram się już tyle nie kupować i nie spędzam czasu w galerii w ogóle, chyba że jestem w pracy (tak, znam te 12h i sztuczne światła z własnego doświadczenia ;)). Mam nadzieję, że się utrzymam w tym przekonaniu i zacznę wprowadzać dobre nawyki 🙂
Jeśli chodzi o ubrania to jakoś łatwo mi poszło zrezygnowanie z ich kupowani, ale muszę się przyznać, że są pewne kategorie przedmiotów, z którymi nie jest tak łatwo choćby książki czy akcesoria do fotografii kulinarnej. W tych przypadkach cały czas prowadzę wewnętrzną walkę i naprawdę wysilam się przy ćwiczeniu silnej woli :). A „Slow Fashion” warto przeczytać 🙂