Co można robić w pierwszy dzień wiosny, w tak piękną pogodę? Niektórzy świętują ten dzień na łonie natury popijając rożnego rodzaju trunki alkoholowe. Ja już z tego wyrosłam i tego rodzaju świętowanie nie jest dla mnie wartą zachodu rozrywką. W pierwszy dzień wiosny chciałam zrobić coś czego jeszcze nie robiłam i coś co można robić tylko wiosną czyli samodzielnie pobrać sok z brzozy.
Inspiracją do tego działania były dwie rzeczy.
Pierwszą z nich wizyta w bibliotece. Korzystam czasami z tego dość archaicznego wynalazku i fatyguję się osobiście do miejsca w którym bezpłatnie udostępnia się książki społeczeństwu. Kilka dni temu podczas takiej wizyty trafiłam na książkę, którą już od jakiegoś czasu chciałam sobie kupić. Więc jakaż była moja radość kiedy na półce odnalazłam egzemplarz „Dzikiej Kuchni” Łukasza Łuczaja. Znacie tę książkę i jego autora? Jeśli nie to w skrócie powiem, że jest to połącznie książki kucharskiej z zielnikiem. Jeśli będziecie chcieli ugotować coś z przepisów jakie w niej znajdziecie, będziecie musieli udać się nie do sklepu, a na pobliskie pole, łąkę czy przydomowy trawnik ponieważ podstawowymi składnikami dań są rośliny rosnące w przyrodzie dziko.
Drugą rzeczą jaka minie zainspirowała do zebrania soku z brzozy była wizyta na blogu Ziołowy Zakątek, który znam już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno zaczęłam oglądać filmiki nagrywane przez autorkę bloga i jakoś tak wyszło, że nie mogłam się od nich oderwać. Zarówno na blogu jak i na filmach znajdziecie mnóstwo ciekawych informacji związanych między innymi z roślinami posiadającymi właściwości zdrowotne dla ludzkiego organizmu.
Te dwie rzeczy, zarówno książka „ Dzika kuchnia” jak i jeden z wpisów na blogu Ziołowy Zakątek zawierały informacje o soku z brzozy i możliwości jego wykorzystania. Po zapoznaniu się z tymi informacjami od razu chciałam przetestować je w praktyce i opracowałam plan którego celem było samodzielne zebranie soku z brzozy. W plan wtajemniczony został mój mąż, który zorganizował niezbędny sprzęt. Cała operacja przebiegła pomyślnie. Nagrałam nawet krótki filmik o wierceniu dziurki w drzewie. W tej całej zabawie niewątpliwie najfajniejsza była dla mnie wiertarka :).
Sok z brzozy można pobrać kilkoma sposobami, można na korze zrobić małe nacięcie siekierą lub tak jak my to zrobiliśmy nawiercić niewielki otwór lub po prostu ułamać kawałek gałęzi. Z wykonanego dowolną metodą otworu zacznie kapać sok, wystarczy podstawić jakikolwiek pojemnik (może być butelka) i poczekać kilka godzin aby pojemnik zapełnił się sokiem.
Chciałabym napisać, że sok jest przepyszny i całą operacja jest warta zachodu, ale moim zdaniem tak nie jest. Sok smakuje jak zwykła lekko słodka woda przy czym smak słodyczy jest naprawdę BARDZO lekko wyczuwalny. Co do właściwości soku z brzozy – to niektórzy twierdzą, że ma on jakieś niezwykłe właściwości zdrowotne, być może tak jest. Jednak z tego co przeczytałam wynika, że sok z brzozy ma dość ubogi skład chemiczny i mało związków, które mogły by w jakiś pozytywny sposób oddziaływać na nasz organizm. Nie mniej jednak umiejętność pozyskania soku z brzozy może być kluczowa na jakimś obozie „survivalowym” 🙂 .
Aha na koniec dodam jeszcze, że jeśli chcecie doświadczyć samodzielnego pobierania soku z brzozy to pierwszy dzień wiosny jest do tego najlepszym momentem i macie na to czas do momentu kiedy na gałązkach brzozy pojawią się pierwsze liście.