Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie życia bez kawki. Zwłaszcza rano ciężko mi zacząć funkcjonować bez tego magicznego płynu, który dodaje mi sił i poprawia humor. Nie ma co kryć od kawy jestem uzależniona i o poranku, zaraz po śniadanku mocnej kawki muszę się napić. Muszę bo inaczej bardzo ciężko ze mną wytrzymać. Doświadczył tego niejednokrotnie mój mąż podczas podróży gdy rano nie było czasu lub możliwości na wypicie kawy i trzeba było jej później na gwałt szukać w kawiarniach, barach itp.
Czasami bywa to problematycznie, gdyż w małych miejscowościach o 5-6 rano ciężko znaleźć miejsce gdzie kawę można dostać. Raz nawet posunęłam się do tego, że zalałam kawę gorącą wodą z kranu w nadziei, że się zaparzy i mnie poratuje, ale niestety ten eksperyment się nie powiódł i mój biedny mąż musiał znosić mój zły humor przez kilka godzin. To zmusiło mnie do zastanowienia się nad tym kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy pierwszy raz sięgnęłam po ta używkę… z tego co pamiętam było to jakość przed maturą, potem ten nawyk pogłębił się na studiach. Hektolitry kawy piłam w czasie sesji i tak powstało moje uzależnienie. Więc znowu wszystkiemu winne jest to, że chodziłam do szkoły.
też tak mam 😉 ach, te kochane nałogi ! Pozdrawiam!
Ja próbowałam przerzucić się na yerba mate, ale nie udało mi się całkowicie kawy wyeliminować.
mam tak samo! pierwsza rzecz po wstaniu z łóżka to pęd, aby wstawić czajnik xd