Ostatnie dwa miesiące upłynęły mi na wykonywaniu wszelakich sesji zdjęciowych oraz na późniejszej postprodukcji zdjęć co było równoznaczne z godzinami spędzonymi przed komputerem. Czasu na gotowanie i eksperymentowanie w kuchni miałam naprawdę niewiele, a wolne chwile wolałam spędzić na świeżym powietrzu, dlatego tak rzadko bywałam na blogu. Nie mniej jednak żyję i mam się dobrze, a dziś odebrałam przesyłkę z książką, dzięki której mam ogromną ochotę na gotowanie i testowanie nowych przepisów.
„Mała Paryska Kuchnia” autorstwa Rachel Khoo nareszcie jest moja. Marzyłam o niej na długo przed tym jak wydawnictwo Albatros zdecydowało się na jej polskie wydanie. Książka jest na prawdę przepiękna. Nie ukrywam, książki kucharskie kupuję rzadko ponieważ dla mnie najważniejsze w książce są ładne zdjęcia, a takich książek na polski rynku jest niewiele. Poza tym w moim przypadku o tym czy korzystam z przepisów z książki kucharskiej decydują przede wszystkim zdjęcia, w dalszej kolejności decydują o tym dostępność składników i prostota w wykonaniu. W „Małek Paryskiej Kuchni” właściwie 90% przepisów spełnia moje kryteria. Więc jestem nią po prostu zachwycona!
Może dla osób, która są bardziej zaawansowane w sztuce kulinarnej i mają francuską kuchnię w małym paluszku przepisy w niej zawarte będą zbyt banalne. Jednak dla mnie przepisy i cała książka jest idealna. Naprawdę nie mogę się doczekać żeby zrobić Kurczaka pieczonego z lawendą, sałatkę z ziemniaków z kruszonką z kaszanki, ziemniaczano-gruszkową zapiekankę z roquefortem czy pieczone jabłka ze słodkim sosem beszamelowym. „Mała Paryska Kuchnia” to mój numer jedne na spędzenie wolnego czasu podczas wakacji.
Druga książka kucharska jaka pojawiła się w mojej biblioteczce to „White Plate SŁODKIE” autorstw Elizy Mórawskiej. Zarówno książki jak i samej autorki chyba nie muszę Wam przedstawiać. White Plate to jeden z najbardziej popularnych blogów kulinarnych w Polsce, należy też do moich ulubionych i jest regularnie przeze mnie odwiedzany. Z sympatii do bloga i jego autorki kupiłam książkę i muszę powiedzieć, że jestem lekko rozczarowana. Niby książka jest ładnie wydana i całość prezentuje się ok, to mimo wszystko czegoś mi w niej brakuje. Zdjęcia kulinarne są utrzymane w klimacie dość minimalistycznym, co generalnie mi nie przeszkadza.Ale może właśnie przez zdjęcia, które wprowadzają melancholijny, spokojny i sentymentalny nastrój ta książka kucharska wydaje mi się smutna – co jeszcze bardziej rzuca się w oczy w zestawieniu z „Małą Paryską Kuchnią” która tryska kolorem i energią. Może własnie to jest to coś czego mi w książce White Plate SŁODKIE brakuje: koloru i energii. Co wcale nie znaczy, że nie mam ochoty upiec ciasta z karmelizowanych bananów czy tortu orzechowego.
Teraz kilka letnich inspiracji z dziedzin poza kulinarnych. Rzeczy, które umilały mi ostatnio wakacyjny czas. Książka „Opętanie”, której autorką jest Erica Spindler. Może nie jest to lektura wysokich lotów jednak idealnie sprawdza się podczas leżakownia na plaży. Kryminał, który łatwo i szybko się czyta, a do tego wciąga i trzyma w napięciu. Ja własnie przy takich książkach najlepiej się relaksuję i odpoczywam.
Kolejną rzeczą, która dostarcza świetnej rozrywki jest gra Czarne Historie. Podstawowe zalety tej gry to, to że jest lekka i nie zawiera mnóstwa różnych elementów. W jej skład wchodzi tylko 50 kart do gry, a co za tym idzie można ją zabrać ze sobą nawet w najdalsze części świata. Co więcej można w nią grać właściwie w dowolnym miejscu leżąc plackiem na plaży, podczas pieszych wędrówek po górach dosłownie wszędzie, czy jadąc samochodem w długą podróż, gdyż nie wymaga siedzenia przy stole, rzucania kostką i przesuwania pionków po planszy. Ponadto gra pobudza ludzkie umysły do kreatywnego i innowacyjnego myślenia.
W grze może brać udział dowolna ilość osób (przynajmniej 2 osoby). Jedna osoba zostaje mistrzem gry i zapoznaje się z historią zapisaną na jednej karcie. Z jednej strony każdej karty znajduje się tekst będący zagadką do rozwiązania np. że ktoś umarł bo nie zjadł rano śniadania, lub jakiś inny bardzo ogólnikowy fragment makabrycznej opowieści. Z drugiej strony znajduje się odpowiedź na to pytanie: dlaczego tak się stało – ten fragment jest znany tylko mistrzowi gry. Pozostali gracze muszą zgadnąć dlaczego doszło do danej makabrycznej zbrodni (bądź wypadku losowego). Podczas grania w tę grę można na prawdę świetnie się bawić, należy pamiętać o tym, że nie ma złych i głupich pytań, bo nawet „najgłupsze” pytanie może prowadzić do rozwiązania zagadki.
I na koniec jeszcze pewien gadżet, który w okresie wakacyjnym jest przeze mnie intensywnie używany. Jestem krótkowidzem z dość dużą wadą wzroku. Podczas pływania i pobytu nad jakimkolwiek akwenem wodnym lub na basenie miałam problem związany z tym, że kiepsko widziałam po zdjęciu okularów. Okulary do pływania ze szkłami korekcyjnymi rozwiązują mój problem. Dzięki temu po wyjściu z wody widzę gdzie zostawiłam swój koc 🙂 . Piszę o tym bo okulary te budzą powszechne niedowierzanie wśród moich znajomych i nie każdy o tym wie, że coś takiego istnieje.
To tak wygląda mój zestaw wakacyjno- relaksacyjny w ostatnim czasie. Co prawda urlopu nie mam i nie planuję, ale z pięknej słonecznej pogody korzystam jak najwięcej. Efekty mojej pracy można zobaczyć na drugim blogu jaki prowadzę: Pani Fotograf – do 11 lipca można wziąć udział w małym konkursie – Zapraszam.
A Wy jaki spędzacie okres wakacyjny?