Jakiś czas temu moja teściowa po raz kolejny upiekła przepyszne ciasto – pleśniak. Smakuje rewelacyjnie, ale nazwa moim zdaniem nie brzmi zachęcająco. Kto wymyślił nazwę, która mi ewidentnie kojarzy się z pleśnią dla tak pysznego ciasta? Może ktoś z Was jest w stanie mi to wyjaśnić?
Poza tym u mnie dziś na dworze przepiękna pogoda, która nie sprzyja siedzeniu w kuchni, gotowaniu i pieczeniu. Ale przepis podaję, bo podobno weekend ma być deszczowy. A co można robić w czasie deszczu? Na przykład skorzystać z przepisu na ciasto pleśniak 🙂 .
Zastanawiam się czy w najbliższy weekend nie upiec samodzielnie takiego ciasta tylko zamienić jabłka na rabarbar, na który własnie rozpoczął się sezon i który uwielbiam.
Oto przepis i składniki:
Składniki:
Jaja – 5 sztuk
Jabłka – około 3 sztuki
Kisiel – 1 opakowanie
Kakao – 3-4 łyżeczki
Margaryna – 1 opakowanie
Mąka – 3 szklanki
Cukier – 1 szklanka
Proszek do pieczenia – 2 łyżeczki
Przygotowanie:
- Z mąki, cukru, margaryny, żółtek i proszku do pieczenia zagnieć kruche ciasto. Podziel ciasto na 3 części. Do jednej dodaj kakao i jeszcze raz zagniataj. Każdą część ciasta owiń folią, jedną część ciasta włóż do lodówki, a dwie pozostałe do zamrażarki (w tym jedną część ciasta z kakao).
- Z białek ubij pianę, dodaj do niej kisiel i 4 łyżki cukru
- Po 2-3 godzinach, wyjmij jedną część ciasta z lodówki, rozwałkuj i wyłóż na wyłożoną papierem do pieczenia, lub wysmarowaną margaryną i obsypaną bułką tartą blaszkę do pieczenia. Na ciasto wyłóż pokrojone na cienkie kawałki jabłka. Na warstwę jabłek zetrzyj wyjętą z zamrażarki część ciasta z kakao, na nie wyłóż pianę z białek. Na wierzch zetrzyj, lub ułóż porwane na małe kawałeczki ostatnią zamrożoną warstwę ciasta.
- Piecz ciasto w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 45 minut do godziny.
- Smacznego!
A chciałam już się dowiedzieć, dlaczego tak jest! To przecież pyszne ciasto, ale nazwa taka… mało apetyczna 🙂
🙂 na Facebooku mi dziewczyny napisały, że to przez tą pianę z białek na wierzchu ciast – przypomina białą pleśń. I w właściwie uważam, że mają rację. Więc to może być rozwiązaniem zagadki – skąd taka nazwa dla ciasta 🙂
Nigdy nie piekłam pleśniaka – może właśnie przez tę nazwę…? Nie mam pojęcia, skąd się wzięła, ale jest wyjątkowo nietrafiona moim zdaniem…
Wygląda pięknie, nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia 🙂
Dzięki 🙂
Są takie zasiedziałe nazwy,co przyjęły się z niewiadomych powodów i żadnym sposobem nie ma od nich odwrotu. Zdaje się , że pleśniaka właśnie to dotyczy:)Podobno wystarczy coś powtórzyć pewną ilość razy, by człowiek uznał rzecz za „swoją” i nie pomoże koniec świata:)
W mojej rodzinie to ciasto wszystkim smakuje, ale nazwa się nie przyjęła. Już od razu moja śp. Ciocia zmieniła ją i wszyscy teraz mówimy na nie FUKI MUKI.