Wczoraj chciałam na obiad sałatkę z bobem zrobić, ale cały dzień padało więc z domu nie miałam zamiaru wychodzić po ten główny składnik.

Dzisiejszy poranek powitał mnie piękną słoneczną pogodą, którą wykorzystałam na załatwienie zaległych spraw „ na mieście” i przy okazji na wizytę, na targowisku gdzie zakupiłam brakujące składniki na sałatkę z bobem. Przechodząc między straganami rzuciło mi się coś a la fasolka, a la groszek cukrowy tylko, że w filetowym kolorze. Sprzedawca twierdził, że jest to odmiana fasolki szparagowej. Zwał jak zwał, w każdym razie strączki wyglądały fajnie. W wyobraźni widziałam ładną kompozycję gotowej sałatki – zielony bób i fioletowe strączki. Wizualnie mi takie połączenie pasowało, wydawało mi się, że smaki też będą współgrać. Dlatego dłużej nie myśląc trochę tej „fasolki” kupiłam.  W domu podczas jej gotowania mocno się zdziwiłam. Zaskoczenie moje było wielkie gdy po wrzuceniu jej do wrzącej wody i gotowaniu kilka minut zmieniła kolor! Niespodzianka! Z fioletowej przeszła na zieloną. Znacie tę dziwą roślinę? Co to właściwie jest?

Mimo wszystko wyszło efekt końcowy smaczny i zdrowy. Poniżej przepis i kilka zdjęć.

Sałatka z bobem jest smaczna zarówno na ciepło jak i na zimno.

Można ją podsmażyć na patelni i  wtedy  smaki fajnie się ze sobą połączą. Może być traktowana jako samodzielne danie lub jako dodatek do dania głównego. Przyznam się na koniec, że chyba dałam trochę za dużo czosnku – 1 ząbek powinien wystarczyć 🙂 .