Oglądacie telewizję? Ja naprawdę bardzo rzadko. Jeśli zdarza mi się oglądać jakiś program to zazwyczaj jest to jakiś program kulinarny choć i w tym temacie nie jestem specjalnie na czasie. Na bieżąco jestem jedynie z „kuchennymi rewolucjami”, które w ogóle mi się nie nudzą (ale nie oglądam ich w telewizji tylko w internecie).
Taki program jak „Piekielna Kuchnia” czyli Hell’s Kitchen znałam tylko ze słyszenia i nie zagłębiałam się o co w nim dokładnie chodzi. Dopiero w zeszłym tygodniu mój mąż trafił na informacje, że uczestniczka i finalistka pierwszej edycji tego programu otworzyła w Lubinie restauracje i organizuje warsztaty kulinarne. Do Lubina aktualnie mam „rzut beretem” (50 kilometrów w porównaniu z wyjazdami po kilkaset kilometrów w jedną stronę jakie pokonuję praktycznie co weekend w sezonie ślubnym to dla mnie naprawdę pikuś) więc pomyślałam, że się na te warsztaty zapiszę i zrobię sobie małą wycieczkę do Lubina.
Restauracja finalistki 'Piekielnej Kuchni’ – czyli 'PIEKIELNA KURA’ w Lubinie
Niewątpliwie nazwa restauracji, którą otworzyła Sylwia Biały (uczestniczka programu Piekielna Kuchnia, a nawet finalistka tego programu – zajęła drugie miejsce) ma genialną nazwę – Piekielna Kura (nazwa nawiązuje do programu oraz do tego, że Sylwia wielokrotnie w nim powtarzała, że jest kurą domową 🙂 – dla mnie ta nazwa jest ekstra!
Warsztaty kulinarne w 'Piekielnej Kurze’
Warsztaty miały dość nietypową formę i trochę zaskoczył mnie fakt, że uczestnicy warsztatów nie przygotowywali samodzielnie wszystkich potraw – robiliśmy tylko dekonstrukcję pieroga ruskiego. Ale mimo to było naprawdę rewelacyjnie! Właścicielka jest naprawdę przemiłą i charyzmatyczną osobą. Opowiadała wiele o daniach, które jedliśmy oraz zdradziła wiele sekretów związanych z jej uczestnictwem w programie i opowiadała wiele o tym jak powstawała „Piekielna Kuchnia”. Ja nie będę tu przytaczać szczegółów, jeśli chcecie je poznać musicie sami odwiedzić Piekielną Kurę i zapisać się na podobne warsztaty kulinarne 🙂 .
Na zakończenie powiem tylko, że dania jakie miałam okazję jeść podczas warsztatów były przepyszne! Naprawdę wszystko mi smakowało, wszystkie dania były dla mnie zaskakujące. Lubię próbować nowych rzeczy i podczas tych warsztatów miałam okazję zapoznać się z nowymi smakami więc pod tym kątem jestem w 100% usatysfakcjonowana. Zup z dyni sama przygotowywałam już wiele wersji i myślałam, że dyniowy krem niczym mnie nie zaskoczy, ale ten podany w Piekielnej Kurze był inny od tych wszystkich, które jadłam do tej pory, sycący i naprawdę pyszny. W daniu głównym roladka z kurczaka podana była z puree buraczano-ziemniaczanym (pycha), oraz z konfiturą z winogron oraz z czymś w rodzaju sosu paprykowego , który był genialny (zainspirowana zrobiłam swoją wersję takiego sosu z pieczonej papryki w domu 🙂 , oczywiście nie wyszedł mi identycznie). O tym, że mam fazę na kaszę jaglaną już pisałam wiec chyba nie dziwi fakt, że pudding z kaszy jaglanej też będę wychwalać.
Oczywiście idąc na te warsztaty nie miałam bladego pojęcia o co chodziło w programie Piekielna Kuchnia i kim dokładnie jest Sylwia Biały i jakie były jej losy w programie. Dopiero po wizycie na warsztatach obejrzałam kilka ostatnich odcinków edycji w której brał udział właścicielka restauracji i zobaczyłam, że doszła ona do finału – zajęła drugie miejsce i potwierdzam naprawdę umie gotować!
Do Piekielnej Kury naprawdę opłaca się jechać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów bo to naprawdę wyjątkowe miejsce gdzie można zjeść same pyszności!
Więcej informacji na temat restauracji Piekielna Kura w Lubinie , oraz na temat kolejnych edycji warsztatów znajdziecie na Facebooku tutaj .