Kasza zwłaszcza jaglana to ostatnio podstawa mojej diety. Testuję różne dziwaczne przepisy z wykorzystaniem kaszy, wczoraj zrobiłam kopytka z kaszy jaglanej z dynią. Do wykonanie tego przepisu zainspirowała mnie książka Qmam Kaszę autorstwa Mai Sobczak. Oczywiście nie była bym sobą gdyby zrobiła kopytka z kaszy identycznie, zgodnie z przepisem w książce 🙂 . Podstawową różnicą było to, że ja do swoich kopytek użyłam kaszy jaglanej, a oryginalnie przepis w książce zachęcał do zrobienia kopytek z kaszy gryczanej. Oczywiście nie miałam kaszy gryczanej w domu, ale za to miałam dużo kaszy jaglanej (ponieważ nagrywałam film jak ugotować kaszę jaglaną) więc chciałam tą kaszę jakoś wykorzystać. Poza tą zmianą wszystko inne jest mniej więcej tak jak w przepisie.
Przepis na kopytka z kaszy jaglanej i dyni także na filmie
Kopytka z kaszy jaglanej przepis
Składniki na 6 porcji:
- Kasza jaglana – 1 szklanka nieugotowanej kaszy
- Dynia Hokkaido (lub inne dowolnej) – mała sztuka, niecały 1 kg
- Mąka pszenna razowa (w przepisie była mąka gryczana) – 7-9 łyżek (+ mąka do posypania stolnicy)
- Cebula – 1/2 sztuki
- Czosnek – 3 ząbki
- Świeżego imbiru – kawałek około 3 cm
- Kolendra – 1 łyżeczka nasion
- Ostra papryczka chilli – 1/2 sztuki
- Wędzona papryka – 2 łyżeczki
- Gałązki świeżego rozmaryn – 2 sztuki (lub 2 łyżeczki suszonego)
- Sól – do smaku
- Olej do smażenia – 2-3 łyżki
Dodatkowo:
- Masło (lub masło klarowane) – 3-4 łyżki
- Listki szałwii – kilka sztuk
- Zielony pieprz – utłuczony w moździerzu
- Ząbek czosnku
Przygotowanie:
- Ugotuj kaszę jaglaną – jak to zrobić możesz zobaczyć tu, pamiętaj aby dokładnie ją wypłukać przed gotowaniem, oraz o proporcjach wodzy i kaszy podczas gotowanie. Proporcje podczas gotowania kaszy 2:1 czyli na 1 szklankę kaszy używamy 2 szklanek wody.
- W garnku podsmaż pokrojoną cebulę, po chwili dodaj do niej posiekaną papryczkę, starty imbir, czosnek, nasiona kolendry i listki rozmarynu. Smaż wszystko od czasu do czasu mieszając.
- Umyj dynię, przekrój ją, wyjmij z niej pestki i pokrój na mniejsze kawałki (dyni Hokkaido nie obieram, gdy używasz inną dynię obierz ją ze skórki). Dynię dodaj do smażącej się cebuli i smaż do momentu aż będzie miękka (zajmie to około 15 minut), w razie potrzeby dolej odrobinę wody do dyni (żeby się nie przypaliła).
- W między czasie przygotuj odwar z siemienia lnianego, który dodamy do masy na kopytka zamiast jajek. Po prostu wsyp łyżkę siemienia do garnka, dolej 3/4 szklanki wody i gotuj wszystko przez 5 minut. Następnie przecedź nasiona przez sito, nasiona nie będą nam potrzebne, zależy nam na płynie który powstał i jego będziemy w dalszej części przepisu używać.
- Miękką dynię zmiksuj przy pomocy blendera.
- Dodaj do dyni ugotowaną kaszę jaglaną, 3 łyżki odwaru z siemienia oraz mąkę. Dopraw wszystko solą, dosyp także wędzoną paprykę. Wymieszaj i zagnieć wszystkie składniki. Wyłóż je na podsypaną mąką stolnicę, gdyby było zbyt klejące podsyp więcej mąki i zagnieć je ponownie. Podziel ciasto na 4 części i każda z nich roluj tworząc wałeczek ciasta, które następnie delikatnie spłaszcz ręką i potnij na mniejsze kawałki nożem (szerokości około 2 cm kopytka).
- W dużym garnku zagotuj wodę (dodaj do niej trochę soli) i do gotującej się wody wrzuć porcję kopytek. Gotuj do momentu aż wypłyną na powierzchnię. Wyjmij je z garnka najlepiej za pomocą łyżki cedzakowej. Wyłóż na talerz. Teraz możesz w garnku ugotować kolejną porcje kopytek. Lepiej nie wrzucać wszystkich na raz i nie gotować wszystkich jednocześnie (chyba, że macie naprawdę duży garnek, w przeciwnym razie lepiej ugotować je w 2-3 mniejszych porcjach).
Według przepisu najlepiej podać je z klarowanym masłem i szałwią. Mi nie chciało się robić klarowanego masła, więc po prostu na niewielkim ogniu rozpuściłam trochę masła w rondelku , dodałam do niego ząbek czosnku w całości, trochę liści szałwii i rozmarynu. Gdy masło się rozpuściło zdjęłam je z ognia i polałam nim kopytka. Na koniec posypałam wszystko zielonym pieprzem (grubo mielonym lub utłuczonym w moździerzu).
Kopytka przypominają zwykłe tradycyjne kopytka, jednak mają nieco inną strukturę i smak dzięki dodatkowi przypraw. Są jednak dość łagodne w smaku, myślałam, że bardziej wyraźnie będzie czuć dodane do nich przyprawy. Myślę, że jest to całkiem smaczna i o wiele zdrowsza wersja kopytek.
Drugą porcję kopytek schowałam do lodówki i ugotowałam na obiad następnego dnia. Kopytka na wierzchu nieco ściemniały, ale poza tym dobrze zniosły przechowanie w lodówce (ułożyłam je na desce do krojenia i przykryłam folią aluminiową). Po ugotowaniu były tak samo smaczne jak dzień wcześniej. W sumie to nawet bardziej mi smakowały. Zmieniłam nieco sposób podania. Pokroiłam w drobną kostkę bardzo dobrą kiełbasę, którą podsmażyłam na odrobinie oleju z ząbkiem czosnku. Pod koniec smażenie dodałam także 2 łyżki masła, które na patelni ładnie się rozpuściło. I takim bardzo kalorycznym i wcale nie wegetariańskim tłuszczykiem z pięknie skwierczącymi „skraweczkami” z kiełbasy polałam kopytka. Posypałam je na wierzchu dość obficie zielonym pieprzem zmielonym siemieniem lniany i sezamem, które przed mieleniem uprażyłam na suchej patelni.