Mogę powiedzieć, że styczeń był dla mnie miesiącem relaksu. Zrobiłam sobie 2 tygodnie wolnego, podczas których chciałam przede wszystkim zrobić sobie przerwę od komputera. Powtarzam dość często, że moja praca wiąże się z wieloma godzinami spędzanymi przed ekranem monitora, więc w wolnych chwilach wybieram inne aktywności, żeby dać odpocząć oczom i kręgosłupowi. Dlatego zdecydowanie większą frajdę sprawia mi wybranie się na spacer lub mniejszą lub większą wycieczkę niż siedzenie w domu i oglądanie telewizora (w styczniu miałam mega fajną kilkudniową wycieczkę do Zielonej Góry, ale z racji tego, że był to okres w dużej mierze odcięty od świata wirtualnego i cyfrowego nie mam z tego pobytu żadnych zdjęć, tylko głowę pełna wspomnień 🙂 ).
Eksperymenty kulinarne w styczniu
Jeśli chodzi o gotowanie to styczeń niewątpliwie był miesiącem eksperymentów kulinarnych. W dużej mierze stało się tak za sprawą książki „4 godzinny szef kuchni”. Jednaj z najdziwniejszych i jednocześnie najfajniejszych książek kulinarnych jakie czytałam. Jest w niej tyle dziwnych pomysłów i szalonych inspiracji, że wypróbowanie tego wszystkiego zajmie mi dobrych kilka lat 🙂 . W każdym razie postanowiłam przetestować np. kawę z mniszka lekarskiego. Sprawdziłam też jak smakuje aromatyzowany boczkiem alkohol. Te dziwne pomysły uwieczniłam we wpisach tu i tu.
Jednym z dziwniejszych kulinarnych pomysłów było także zrobienie ciasteczek z masła orzechowego i bekonu, brzmi dziwnie ale smakuje genialnie, więc ten przepis Wam gorąco polecam (kawa z mniszka i whisky z bekonem to przepisy dla fanatyków dziwactw :)). Przepis na te ciasteczka pochodził z „Alfabetu ciast” Zofii Różyckiej i możecie go znaleźć także tutaj: przepis na ciasteczka z boczkiem.
Moim odkryciem w styczniu była także fasolka adzuki. Zafascynowało mnie bardziej jej niekulinarne przeznaczenie, a mianowicie, to, że można z niej zrobić peeling do twarzy, który jest rewelacyjny. Stosuję go od ponad 3 tygodni i jestem pod wrażeniem, tego jak delikatnie j jednocześnie skutecznie oczyszcza skórę. To jak go przygotować i jak stosować opiszę Wam jutro :). Fasolka adzuki jest podobno bardzo zdrowa i warto ją także spożywać wewnętrznie (a nie tylko zewnętrznie w postaci peelingu 🙂 ). Przepis na kulinarne wykorzystanie tej fasolki znajdziecie tu.
Dlaczego pijesz alkohol?
Teraz czas nie niekulinarne wspomnienia minionego miesiąca. Z racji tego, że zrobiłam sobie kilka dni urlopu miałam więcej czasu np. na czytanie książek więc naprawdę sporo w tym miesiącu przeczytałam. To co polecam i to co jest warte przeczytania to przede wszystkim książka Małgorzaty Halber „Najgorszy człowiek na świecie”. Naprawdę wciągnęła mnie ta książka i nie mogłam przestać jej czytać. W dużym skrócie jest to historia Krystyny, która jest alkoholiczką, bohaterka opowiada o ty jak to się stało że zaczęła pić alkohol, jakie uczucia towarzyszyły jej podczas terapii i spotkań AA. Jest to naprawdę bardzo prawdziwa, szczera i poruszająca historia mówiąca nie tylko o uzależnieniu od alkoholu, ale ogólnie o uzależnieniach. Przytoczę tylko fragment książki, dotyczący rzeczy o których Krystyna nie miała pojęcia, a czego dowiedziała się na terapii podczas leczenia:
„Każdy człowiek, w tym państwo, ma prawo do następujących rzeczy:
do godności i szacunku,
do wyrażania własnych opinii,
do błędów,
do uczuć,
do wolności i odrębności (to dotyczy religii, seksu, ubrania, gustów, zwyczajów, stylu życia),
do decydowania o sobie,
do odmowy i stawiania granic,
do zadbania o siebie
i do wypoczynku…”
Wiec czy wiedzieliście, że macie prawo do tak ważnych dla każdego człowieka rzeczy i czy wiedzieliście, że każdy napotkany na Waszej drodze człowiek także ma do tego prawo. Więc czy szanujecie i akceptujecie te prawa jakie mają inni ludzie? I czy potraficie bronić swoich praw i stawiać granice jeśli ktoś inny próbuje Wam narzucić swoją wolę? O takich sprawach rzadko się mówi i podobnie jak bohaterka książki, wiele osób tym nie wie. W szkołach o tym nie uczą, ale na spotkaniach AA tak.
Jest wiele wartych przytoczenia fragmentów w tej książce, które zmuszają do zastanowienia się nad swoim życiem więc gorąco Wam ja polecam (aczkolwiek mówię od razu nie jest to książka łatwa, lekka i przyjemna).
Wyrzuć swoje ubrania
Kolejną styczniową książką wartą przeczytania jest „Slow fashion” Joanny Glogaza (autorka książki jest też autorką bloga: styledigger), osobiście temat mody i ubrań nie jest mi bardzo bliski. Ale ta książka bardzo mnie zaciekawiła, ponieważ porusza temat mody i zakupów w nietradycyjny i niekonsumpcyjny sposób. Autorka radzi kupować z głową, nie kupować więcej niż jest nam naprawdę potrzebne, myśleć o tym czy rzeczywiście potrzebujemy tego co chcemy kupić i czy będziemy z tego korzystać więcej niż 1 raz, kto i gdzie wyprodukował daną rzecz i z czego jest ona zrobiona. Mówi o tym, że zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z tego, że komuś zależy na tym abyśmy kupowali więcej. Polityka sklepów, szybko zmieniające się trendy w modzie i to, że ubrania są coraz gorszej jakości (mówię tu oczywiście o ubraniach w sieciówkach), sprawiają, że ubrania są nietrwałe i jednocześnie po kilku miesiącach stają się niemodne. A więc za kilka miesięcy znowu trzeba kupić kolejną bluzkę, bardziej na czasie itp. Do tego dochodzą kuszące promocje, które zachęcają nas do kupowania większej ilości tak naprawdę niepotrzebnych rzeczy.
Wydaje mi się, że jak na kobietę mam bardzo mało ubrań i raczej nie sprawia mi wielkiej przyjemności chodzenie po sklepach i robienie zakupów. Pracowałam kiedyś w centrum handlowym i to było doświadczenie, które całkowicie zmieniło moje podejście do zakupu ubrań. Ta praca skutecznie obrzydziła mi centra handlowe i w ogóle robienie zakupów stacjonarnie (zdecydowanie częściej zamawiam coś przez internet), w sumie cieszy mnie to i aktualnie widzę tego same plusy :). Ale wracając do tematu, w związku z tym, że rzadko chodzę na zakupy i mało kupuję to myślałam, że nie mam nic niepotrzebnego co zalegało by mi w szafach. Przeczytanie tej książki zachęciło mnie do przejrzenia swojej garderoby i spojrzenia na nią krytycznym okiem, no i okazało się, że pozbyłam się z szafy 3 worków ubrań, w których nie chodziłam i tylko niepotrzebnie zajmowały mi miejsce. Dzięki tej książce jeszcze bardziej myślę o tym czy warto dane ubranie kupić i jak długo będzie mi ono służyć. Naprawdę zaskakująco dobra, przydatna i ułatwiająca życie książka, polecam ją Wam gorąco.
„Kto tu rządzi – ja czy mój mózg”
Na koniec ostatnia książka, po którą warto sięgnąć to „Kto tu rządzi – ja czy mój mózg” Michaela S. Gazzaniga. Książkę zaliczyłabym do popularno naukowych, raczej ciężko się ją czyta i ciężko było ją przeczytać od razu „na raz”. Nie mniej jednak jest to naprawdę ciekawa historia dotycząca pracy i funkcjonowania ludzkiego mózgu. Oraz historia tego jak rozwijała się neuronakua i jak badano mózgi (w tym także móż ludzki). Książka opowiada o ewolucji ludzkiego mózgu, co na to wpłynęło, co odróżnia ludzki mózg od mózgów innych zwierząt. Autor mówi o tym, że wbrew pozorom (i wbrew temu co mówi się w wiadomościach) ludzie są gatunkiem mało agresywnym i nie lubią przemocy i „Ci którzy sprawiają kłopoty (choć stanowią poważny problem), są naprawdę nieliczni w skali całej populacji ludzkiej.”
Wolę jak mi ktoś czyta książki
I na koniec coś do posłuchania. Uwielbiam jak mi ktoś czyta książki, mam to jeszcze z czasów gdy była dzieckiem, dlatego audiobooki uważam za naprawdę udany wynalazek i bardzo je lubię. Oczywiście audiobook, audiobookowi nie równy i jedne tzw. mówione książki są lepsze inne są gorsze. Ten, który chcę Wam polecić – „Diuna” Franka Herberta, należy do tych lepszych 🙂 . Normalnie nie lubię książek z gatunku science fiction, raczej ciężko mi się je czyta i czytanie tego typu książek bardziej mnie męczy niż sprawia przyjemność, dlatego tego nie robię. Ale audiobooki z tego gatunku bardzo lubię, zwłaszcza jeśli czyta to Krzysztof Gosztyła (uwielbiam ten głos i interpretacje).